Niekiedy decyzje podjęte całkowicie spontanicznie, pod wpływem chwili, okazują się tymi najlepszymi w życiu. Tak się właśnie rzecz miała z moim wyjazdem do Pasterki na Zlot Czarownic. Zupełnym przypadkiem natknęłam się na Facebooku na ogłoszenie (będące zarazem zaproszeniem) o wyprawie w góry w całkowicie babskim gronie. Nikogo nie znałam, obca mi też była strona UniGoo, ale pomyślałam: „Dlaczego by nie? Kocham góry, a i kobiece towarzystwo będzie miłą odmianą po moim codziennym, wybitnie męskim środowisku domowym.” (mąż, syn i kocur). I mimo licznych przeszkód i zawirowań udało mi się dopiąć wszystko i wyjechać. Bardzo potrzebowałam chwili dla siebie, oddechu, przestrzeni, gór i tego kobiecego grona. No i się nie zawiodłam, bo wyjazd okazał się być przewspaniały! Spełnił wszystkie moje oczekiwania, i to z nawiązką :D. Poznałam fantastyczne kobiety, otwarte na świat i innych ludzi, pełne radości życia i tej dobrej, kobiecej energii :). Góry jak zwykle cudowne, powitały nas prawdziwie zimową aurą – śnieg na pół metra, sople lodu i oszronione drzewa robiły niesamowite wrażenie – prawdziwa Kraina Śniegu! Samo Schronisko Pasterka, w którym byłam pierwszy raz, okazało się niesamowicie klimatyczne i przytulne, z pysznym jedzonkiem i przemiłą obsługą. Wieczór spędzony na długich rozmowach i grze w Dixita był tak ciekawy i inspirujący, że mimo zmęczenia i niewyspania (musiałam wstać o piątej rano) w ogóle nie chciałam iść spać. Następnego dnia, w niedzielę, trzeba było już wracać – i to jest chyba jedyny minus tej całej wyprawy, bo wcale jeszcze nie chciałam! Jedno jest pewne – na następny Zlot też pojadę :). Możecie być tego pewni!